środa, 30 grudnia 2015

Deadman Wonderland - recenzja Neko-Levi

Witamy w Cudownej Krainie Umarłych!
Olbrzymie trzęsienie ziemi nawiedza Japonię i niszczy większą część Tokio zatapiając je w oceanie. Dziesięć lat później Ganta Igarashi – chłopiec ocalały z kataklizmu, wiedzie spokojne życie jako uczeń gimnazjum w Prefekturze Nagano. Wszystko jednak ulega zmianie, gdy tajemniczy Czerwony Człowiek masakruje wszystkich uczniów jego klasy. Kiedy Ganta budzi się w szpitalu zostaje otoczony przez policję i oskarżony o dokonanie mordu na swoich szkolnych kolegach. Po błyskawicznym procesie skazany na śmierć chłopiec ląduje w tajemniczym prywatnym więzieniu – Deadman Wonderland.
Pierwsze odcinki anime były wspaniałe. Aż nie zaczęły sie kolejne. Zrobiłam błąd że najpierw sięgnęłam po anime, a nie po mangę. Mimo że uwielbiam to, ekranizacja ma jedną sporą wadę. Gdy ktoś nie zna pierwowzoru, czyli mangi, raczej będzie sie czuł jak podczas oglądania przypadkowych wyrywków z wspomnień człowieka z amnezją.
Jednak anime wybrania się ścieżką dźwiękową, grafiką no i oczywiście postaciami. Gdyby nie to, to chyba bym tego nie oglądała xD Ogólnie nie zanosiło sie że tak to polubię.
Co do Ganty... Ehh x) lubię go ale brakuje mi w nim czegoś. Chyba jednak tutaj wygrywa Sanji i Przedrzeźniacz. Lubię psychotyków xD
Muzyka. Aww, kocham i ending i opening. Ogólnie cała muzyka pasuje do mrocznego klimatu.

Jednym słowem anime to zwykła reklamówka mangi którą wydaje w Polsce, Waneko (obecnie mamy jak sie nie mylę 6 tomów). Teraz oczywiście gdy czytam na bieżąco wszystko powoli układa sie w spójną i logiczną całość.
Co tu dużo mówić. Polecam tą pozycje osobą którym przeczytały mange i chcą zobaczyć swoje ulubione postacie na ekranie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz